Czy miękka siła cichej rozumności może ochronić przed wojną?

W wojnie na Ukrainie ścierają się bezpośrednio i pośrednio największe imperia planety. Nie jest jasne, czy są w tym starciu umówione, czy jest to wykonanie planu zniewalania narodów przez najbogatszą władzę światową, czy bunt przeciw niej. Ale wiemy, że giną ludzie, a domy obracają się w gruzy. Widzimy też usiłowania wciągnięcia Polski do tej wojny, na której polski naród i polskie społeczeństwo już tracą. Wyniszczona kowidowym terrorem gospodarka Polski jest dobijana zachodnimi karami przeciw Rosji, kosztami utrzymania milionów uchodźców oraz wojennym zastojem i podbijaniem drożyzny. Sąsiedztwo wojny wykorzystywane jest przez kowidiański nadwiślański reżim do dalszego zniewalania poddanych. A może być jeszcze gorzej, do Polski mogą przyjść wojenne zniszczenie i śmierć. Jak tej groźbie może przeciwdziałać świadoma polskolubna część polskiego narodu i społeczeństwa, która przecież nie ma władzy w kraju?

Pomóc mogą nam idee neutralności i pacyfizmu. Oraz tak bardzo wyśmiewane w niektórych środowiskach pisanie szkolną kredą po chodnikach.

Żart? Nie. Paradoks przemiany słabości w siłę, miękką siłę, miękką lecz skuteczną.

Pronatowska propaganda stara się wymusić na Finlandii i Szwecji porzucenie neutralności. Czy dla ich dobra? Czy tym skandynawskim państwom teraz grozi napaść? Nie. Wciąga się do NATO Finlandię i Szwecję wbrew ich oczywistym interesom zabezpieczenia pokoju, namawia się te kraje do porzucenia bezpiecznej neutralności, żeby wzmocnić zachodni imperializm w konkurencji ze wschodnim. I to ma być podobno przykładem dla Polski, jakoby neutralność była bezwartościowa. Właśnie teraz, gdy w Polsce rośnie świadomość dobrodziejstw neutralności, rządząca propaganda stara się do niej zniechęcać. Polskolubne siły tym bardziej powinny szerzyć świadomość wartości neutralności dla Polski, konieczność wymuszania jej przez społeczeństwo na władzach wobec wojny po sąsiedzku, a także w przyszłości poluzowanie więzi z NATO i nawet opuszczenie go dla formalnej neutralności na wzór szwajcarski.

Pacyfizm bywa przesadnie krytykowany przez jednych i przesadnie zachwalany przez innych. Bywa też mylony z rozbrojeniem. A przecież neutralna i pacyfistyczna Szwajcaria rozbrojona nie jest. Jej pacyfizm objawia się w tym, że nikogo nie napada, nikomu nie grozi, nie włącza się w kolonialne wojny zachodniego imperializmu zwane przewrotnie misjami pokojowymi. Ale ma dobrze wojskowo wyszkolone społeczeństwo, porządnie uzbrojone w broń krajowej produkcji, gotowe bronić kraju przed napaścią. I takiego właśnie pacyfizmu potrzebuje Polska, bo taki pacyfizm dałby lepszą siłę odporną niż dotychczasowe wasalne wymachiwanie szabelką na komendy z natowskiej wierchuszki.

Trzeba więc siłom polskolubnym włożyć pracę i czas w krzewienie idei neutralności oraz zdrowego pacyfizmu w polskim narodzie i społeczeństwie. A możliwości są. Bo choć nie dopuszczą takich treści propagatory głównego nurtu, to w internecie nadal istnieją nisze wolnego publikowania i nawet sposobności komentowania na niektórych dużych portalach. Jest też niesłusznie wykpiwana możliwość społecznego przekazu treści metodami sprzed epoki internetu, jak choćby propagandą szeptaną czy hasłami pisanymi kredą na chodnikach. Napisane zwykłą szkolną białą czy kolorową kredą na chodnikowych płytach zawołanie "TO NIE NASZA WOJNA" albo "NEUTRALNA POLSKA" będzie ulotne, wytrą je podeszwami przechodnie lub zmyje deszcz, ale ktoś zdąży je przeczytać, może nawet więcej osób, niż podobny komentarz przed ocenzurowaniem na internetowym forum. Co ważne, metodami nieinternetowymi można dotrzeć także do osób spoza internetu.

Na koniec drobna, ale chyba znacząca, podpowiedź w duchu ruchu oporu: Ciężko o anonimowość w internecie i poza nim w otoczeniu wielu kamer, ale nie ułatwiajmy systemowi zniewalania namierzania niepokornych. Używajmy pseudonimów, anonimizacji sieciowej, na ulicach raczej szeptu niż krzyku, a pisząc kredą po chodniku unikajmy świadków i rozpoznania, korzystając z takich prostych środków jak kaptur, ciemne okulary i - znielubiony - namordnik.