Rozważania Oświatowe Ruchu Oporu nr 4

Pomimo dwóch lat kowidowego terroru, nadal podtrzymywany jest mit zachodnich swobód. Wskaźniki wolności ogłaszane przez zachodnie organizacje pozarządowe utrzymują, jakoby kraje zachodnie pozostają ostoją swobód na planecie. Co warte są wskaźniki swobód, które nie dostrzegają kowidowego terroru? Co warte są wskaźniki, wedle których wolna od kowidowego zamordyzmu Białoruś jakoby była i jest dużo mniej swobodna od sanitarystycznie stotalizowanych Australii, Kanady czy Austrii i od zbanderyzowanej Ukrainy?

Czy mamy naiwnie wierzyć jakoby totalitaryzm był właściwy tylko nazistowskim Niemcom oraz krajom komunistycznym i jego ponowne odsłony, jeśli są możliwe, to na pewno nie na "demokratycznym Zachodzie"? A czym było i jest to narastanie wszechwładzy parlamentów i rządów zachodnich państw, które wybuchło kowidowym terrorem?

Totalitaryzm to inaczej władza absolutna czyli całkowita albo do takiej zbliżająca się. I nie jest ważne, kto ma tą całkowitą lub niemal całkowitą władzę. To nie musi być partia nazistowska, komunistyczna czy dyktator otaczany szerokim kultem. Władzę totalitarną może mieć parlament, rząd, organizacja międzypaństwowa czy międzynarodowa, grupa oligarchów, a nawet ogół społeczny głosujący w referendum. Bo totalitaryzm nie określa podmiotu władzy, ale jej zakres.

Od zakończenia zimnowojennej konkurencji Zachodu ze Wschodem i upadku ZSRR oraz RWPG - imperium Zachodu coraz mniej potrzebowało udawać przed własnymi poddanymi i przed resztą świata dobroduszny liberalizm. Oczywiście pozory utrzymywane są do dziś, ale coraz mniej starannie. Zamożność społeczeństw Zachodu już nie jest potrzebna do kuszenia ludności państw bloku socjalistycznego, bo europejskie społeczeństwa postkomunistyczne już dały się zwabić zachodnim blichtrem, wpadły w pułapkę uzależnienia od Zachodu i zostały skolonizowane (poza Białorusią i wyzwalającą się Rosją). Władcy pieniędzy i mistrzowie lichwy mogli coraz bardziej iść na całość w wyzysku i zniewalaniu.

Za pośrednictwem organizacji międzypaństwowych, międzynarodowych, rządów, parlamentów, a nawet referendów - budowany jest światowy elektroniczno-korporacyjny totalitaryzm. Ludzie i zwierzęta od narodzin otrzymują numery identyfikacyjne. Tak zwane obywatelstwo państw narzuca coraz więcej obowiązków i ograniczeń, a uprawnienia obywatelskie krok za krokiem kurczą się. Wszechwładza państwowa rości sobie nawet panowanie nad czasem, co roku cofając go i popychając do przodu. W czasie kowidowego terroru rządy państw ustalały, jak wolno oddychać, kiedy wolno wychodzić z domu, z kim spotykać się.

Jeszcze pozwalają nam jeździć samochodami spalinowymi, palić chrustem, używać żarówek (jeśli zdołamy je zdobyć), jeść mięso, ser i masło. Ale jak długo? Niezależna hodowla i uprawa, osobisty transport, samowystarczalność energetyczna i wszelka inna są na celowniku zachodnich totalistów. Wolność słowa w wielu sprawach większa jest poza Zachodem, tak jak i samowystarczalność życiowa osobista i rodzinna.

Reszta świata coraz odważniej odrzuca zachodni zamordyzm, Zachód - w związku z tym i z wojną na Ukrainie - popada w samoizolację, która nie pomoże w utrzymaniu przewagi zamożności społeczeństw zachodnich nad pozostałymi. Graniczne zabezpieczenia, które miały strzec tej zamożności (jak mur na granicy polsko-białoruskiej) już wkrótce mogą stać się ogrodzeniem największego na planecie obozu koncentracyjnego, w którym szczaw, mirabelki i dżdżownice gotowane na chruście będą odświętnym rarytasem poddanych, karmionych na co dzień chemiczną papką gmo z nie wiadomo czego.